CO Z TĄ WIOSNĄ

Co z tą wiosną?

Nawet najstarsi mieszkańcy Szczytna nie pamiętają, aby tyle śniegu jak obecnie zalegało wszędzie dookoła i to gdy mamy już kalendarzową wiosnę. Rok temu pisaliśmy o przebiśniegach czy krokusach, które powschodziły w przydomowych ogródkach, wybijając się nad resztki białego puchu. Na rondzie głównym widać zaś było bratki, a dziś, niestety, przykryte jest ono grubą warstwą śniegu. Na niektórych chodnikach jest go tyle, że nie ma praktycznie gdzie już go odkładać. Jako przykład niechaj posłuży nam obrazek z ul. Bartna Strona - fot. 1. Tutaj właściciele domków jednorodzinnych systematycznie usuwali śnieg z chodników, no i w pewnym miejscu utworzył się istny śnieżny zator, wysoki na chłopa. Biała pierzynka okrywa oczywiście nie tylko brzegi chodników i ulic.

Zalega także na dachach, balkonach, czy daszkach balkonowych. Podczas topnienia tworzą się nawet wizualnie ciekawe formy - piękne śnieżne nawisy, które jednak w każdej chwili mogą spaść w dół, na czyjąś głowę. Taką scenkę zaobserwowaliśmy m. in. na ul. Ogrodowej, gdzie z pewnego daszku zsuwał się powoli spory płat śniegu - fot. 2. W końcu spadł, ale osoby przebywające pod blokiem akurat stały na tyle daleko, że nawis nie runął na ich głowy, a obok. Trzeba jednak dodać, że wielkiej tragedii by nie było, co najwyżej potencjalne ofiary doznałyby nieprzyjemnego uczucia wywołanego wpadnięciem mokrego i zimnego śniegu za kołnierz. Ale jak się nie irytować i to mocno, gdy takie niespodzianki czyhają na nas w czasie, gdy kalendarzowa wiosna niby już się rozpoczęła. Tylko gdzie ona, do cholery, jest?

DOLA INWALIDY

Tak jak syty nie zrozumie głodnego, tak człowiek pełnosprawny nie zrozumie inwalidy. Przekonał się o tym pan Andrzej Morka, który ostatnio za sprawą pechowego zrządzenia losu sam stał się osobą niepełnosprawną. Co prawda tylko chwilowo, bo doznał złamania nogi, która niedługo się zrośnie, więc niedługo powróci do pełni zdrowia. Jakby jednak nie było, przyszło mu obecnie poruszać się o kulach. Jak sam mówi, dopiero w tym momencie zrozumiał dolę inwalidy. Parę dni temu musiał załatwić kilka spraw w urzędach, tak miejskim, jak i powiatowym. Do ratusza, jako że nie czuł się całkiem sprawny, przyjechał samochodem. Ba, już w bramie natknął się na pierwszą przeszkodę - barierkę uniemożliwiającą wjazd na dziedziniec - fot. 3.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.