W najbliższą niedzielę 25 listopada w kościele p.w. św. Stanisława Kostki zostanie odprawiona msza św. zamówiona przez Jadwigę Jurkiewicz jako dar dziękczynny Bogu i Matce Najświętszej za przeżycie osiemdziesięciu lat, w tym pięćdziesięciu przepracowanych w Szczytnie, na niwie nauczycielsko - katechetycznej.

Dzieciom, Bogu i Ojczyźnie

PORTRET MARSZAŁKA

Pani Jadwiga urodziła się

18 listopada 1927 r. w miejscowości Sułkowo - Borowe w powiecie mławskim. Dziś, gdy rozmawiamy o minionych latach, pani Jadwiga spogląda z sympatią na małe okienko swojego mieszkania. Małe, czyste szybki zdają się potakiwać jej słowom.

- Przy tym okienku w 1948 r. przygotowywałam się do moich pierwszych lekcji religii - wspomina pani Jadwiga.

Minęło ponad pół wieku od jej przyjazdu do naszego miasta. W ciągu tych lat była sublokatorem w wielu domach, by wreszcie powrócić do swojego pierwszego szczycieńskiego mieszkania na poddaszu kaplicy św. Stanisława Kostki. Wdzięczna jest za ten powrót Bogu i parafianom z ks. proboszczem Edwardem Molitorysem na czele. Droga do Szczytna zaczęła się w rodzinnym domu. Stąd wyniosła umiłowanie Boga i Ojczyzny. Codziennym zwyczajem była wspólna modlitwa z rodzicami. Ojciec jako stary legionista pilnował z wojskowym rygorem czasu rodzinnego nabożeństwa. Był uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej w latach 1918-1920. Dwukrotnie ranny pod Stanisławowem i Lwowem, otrzymał skromną rentę wojskową. Wspomnieniem z tamtych lat jest mały portret marszałka Piłsudskiego, zajmujący honorowe miejsce pośród wielu pamiątek w mieszkaniu pani Jadwigi.

PRZYMUSOWA SŁUŻBA

Nowa wojna w styczniu 1940 r. zsyła trzynastoletnią Jadzię do Strzałkowa pod Warszawą na przymusową służbę w majątku ziemskim, zarządzanym przez Niemców. Do rodziców wraca dopiero po wyzwoleniu, zimą 1945 r. Przyjaciel ojca, martwiąc się o bezpieczeństwo młodej dziewczyny, postanawia odwieźć ją do rodziców swoimi saniami. Do domu w Strzałkowie musi wracać pieszo, „wyzwolony” przez Armię Czerwoną z koni i z sań.

PIERWSZA LEKCJA

Pierwsze lata po wojnie, to czas nadrabiania szkolnych zaległości. W przyspieszonym systemie semestralnym kończy gimnazjum w Mławie i przygotowuje się do zawodu nauczyciela. Marzy, by pracować w małej wiejskiej szkole. Na dobre rozpoczęcie dorosłego życia, rodzice kierują przyszłą nauczycielkę do Wrocławia do Instytutu Katolickiego, by pogłębiła swoją wiedzę religijną. Spotyka tam oprócz księży i sióstr zakonnych także wielu młodych ludzi zaangażowanych w misji religijnej. Do tej pory była przekonana, że katechetami mogą być tylko osoby duchowne. Na nieśmiałe pytanie do rektora, czy i ona mogłaby uczyć religii w odpowiedzi dostaje zadanie przeprowadzenia lekcji pokazowej przed całą grupą kursową słuchaczy, występujących w roli uczniów z klasy szkoły podstawowej. W tym czasie Instytutem kieruje jego założyciel ks. Józef Wojtukiewicz, późniejszy twórca szkoły katechetycznej w Gietrzwałdzie. Pobyt we Wrocławiu kończy się nieoczekiwanym skierowaniem do Kurii Biskupiej w Olsztynie wraz z zaświadczeniem uprawniającym do nauczania religii.

EKUMENIZM W SĘDAŃSKU

Kuria Biskupia wysyła młodą katechetkę do pomocy siostrom misjonarkom w Szczytnie. Od tej chwili w trójkę dzielą pokoiki na poddaszu kaplicy św. Stanisława Kostki. Swój pierwszy rok szkolny 1948/1949 na etacie katechety, zaczyna w Szkole Podstawowej nr 2. Niebawem trafia do pobliskiego Sędańska. Organizuje i prowadzi wymarzoną wiejską szkołę. Uczy także religii.

- Były to pierwsze lekcje ekumenizmu - wspomina pani Jadwiga - Wszyscy uczniowie, bez względu na wyznanie, uczyli się razem.

W tym czasie w Sędańsku w większości mieszkali rodowici Mazurzy - protestanci. Nauka odbywała się za zgodą rodziców i w porozumieniu z księdzem pastorem.

W międzyczasie pani Jadwiga nie zapomina o własnej nauce. Kończy na kursach wieczorowych Liceum Ogólnokształcące w Szczytnie i Studium Nauczycielskie w Olsztynie. Zaczyna się nowy rok szkolny 1955/1956. Zbliża się ostra zima. Z niepokojem oczekuje Nowego Roku. Ciągłe namowy wstąpienia do partii oraz natarczywe sugestie, by przestała uczyć religii, niczego dobrego nie wróżą.

PRZED I PO ODWILŻY

Z początkiem stycznia 1956 roku, decyzją władzy ludowej zabrana zostaje jej pensja i legitymacja nauczycielska. Pani Jadwiga opuszcza swoje wymarzone miejsce na ziemi. Ze skierowaniem z Kurii Biskupiej jedzie do Węgorzewa, tam przygotowuje grupę dzieci do Pierwszej Komunii Świętej. Jesienna „odwilż” polityczna 1956 roku przynosi pismo z Wojewódzkiego Wydziału Oświaty w Olsztynie z przeprosinami za uczynione krzywdy oraz skierowanie do pracy jako nauczycielki w Szkole Podstawowej

nr 1 w Szczytnie. Zgodnie ze swoją wolą, pani Jadwiga otrzymuje zmianę skierowania z nauczyciela przedmiotów świeckich na etat katechety.

NOWE PORZĄDKI

Rok 1960. Władza ludowa, okrzepła po październikowych przełomach 1956 roku, przystępuje do „nowych socjalistycznych porządków”. Na pierwszy ogień idzie nauka religii. Pod pretekstem braku kwalifikacji pedagogicznych, wszyscy katecheci otrzymują wymówienia z pracy w szkołach za wyjątkiem jedynej katechetki w diecezji - tak mówił o pani Jadwidze ks. biskup Tomasz Wilczyński - ordynariusz diecezji warmińskiej. Rok później, mimo posiadania wszelkich kwalifikacji nauczycielskich i pedagogicznych zostaje także zwolniona z pracy. Nie rozstaje się z dziećmi. Trwa razem z nimi w małych salkach parafialnych, codziennie wyczekując biegnącej gromadki, po skończonych lekcjach w szkole. Ponadto, razem z ks. Janem Majcherem organizuje w Szymanach nową parafię rzymsko-katolicką z nauczaniem religii dla dzieci.

POWRÓT RELIGII

Po 45 latach w 1990 roku, wraca Rzeczpospolita a z nią nauczanie religii, tam skąd zostało wyrzucone. Pani Jadwiga też, już na stałe, wraca do swojej SP nr 2. Tu w 1998 r. zastaje ją zasłużona emerytura. Mimo zaznanych przykrości ciepło wspomina ludzi, z którymi zetknął ją los. Cieszy się z sukcesów swoich wychowanków. Dumna jest, że jeden z jej uczniów pracuje w kurialnym Wydziale Nauki Katolickiej, bardzo jej bliskim z racji misji formowania nauczania religii w naszej diecezji warmińskiej.

WSPOMNIENIA PRZY ORGANACH

Całe mieszkanie pani Jadwigi ozdabiają pięknie oprawione fotografie tych, których już nie ma. Pamięta w modlitwie o wszystkich. Szczególną pamięcią darzy panią Marię Nowakową, pełniącą obowiązki sekretarza ZNP w latach pięćdziesiątych. Dzięki niej czuła się bezpieczniej w czasach wojującego stalinizmu. Pod jej kierownictwem występowała w nauczycielskim zespole pieśni i tańca ludowego. Wracając pamięcią do tamtych lat, lubi zasiąść do elektrycznych organów. Wówczas splatają się melodie pieśni religijnych i ludowych w jedną polską muzykę. Organy to cicha pasja pani Jadwigi. Uczyła się gry na tym trudnym instrumencie czterdzieści lat temu w diecezjalnym studium muzyki sakralnej.

NAJWAŻNIEJSZE ODZNACZENIE

Na zakończenie spotkania przeglądamy bogatą kolekcję dyplomów, odznaczeń i medali. Wśród nich dwa najważniejsze. Błogosławieństwo od papieża Pawła VI z okazji 25-lecia pracy katechetycznej i od Jana Pawła II „Pro Ecclesia et Pontifice” (Za Kościół i Papieża) - jest to najwyższe odznaczenie Kościoła Katolickiego, jakie może otrzymać osoba świecka. Przyznaje je papież na wniosek biskupa diecezjalnego w dowód uznania dla postawy moralnej i zaangażowania w pracę na rzecz dobra wspólnego.

Paweł Bielinowicz/Fot. M.J.Plitt, archiwum