Rojno i gwarno było nad dużym jeziorem, gdy młodzież obchodziła trzydniowe święto, przygotowywane zresztą przez nią samą. - Tak okolice plaży i parku powinny wyglądać w każdy wakacyjny weekend - twierdzili widzowie zadziwieni rozmachem i atrakcyjnością imprezy. galeria >>

 

Rojno i gwarno było nad dużym jeziorem, gdy młodzież obchodziła trzydniowe święto, przygotowywane zresztą przez nią samą. - Tak okolice plaży i parku powinny wyglądać w każdy wakacyjny weekend - twierdzili widzowie zadziwieni rozmachem i atrakcyjnością imprezy.

Eksplozja młodości

Tegoroczna młodzieżowa impreza zwana FreeStyle City Piknik trwająca aż trzy dni, obeszła się bez oficjalnego otwarcia. Jego celebracja, to zdaniem organizatorów, przeżytek. A jednak w późny piątkowy wieczór, gdy piknik rozkręcał się na dobre, prowadzący zabawę nie przegapili momentu pojawienia się Dany i Jara (tak młodzi nazywają panią burmistrz oraz starostę).

Zaraz potem na widzów czekały największe atrakcje dnia - teatr ognia z Jedwabna oraz popisy flyboardingowe mistrza świata Stephana Prayasa. Flyboarding, konkurencja tak nowa, że nie ma jeszcze nazwy w języku polskim, polega na lotach nad wodą na słupie... wody.

- Dla czegoś takiego warto było przyjechać aż z Pomorza - dzieliła się wrażeniami pani Iwona, turystka z Chojnic. Rzeczywiście wzloty mistrza świata w nocnej scenerii nad nieruchomą taflą jeziora wyglądały niesamowicie i urzekająco. Ktoś, kto mimo takich atrakcji nie miał dość wrażeń, mógł bawić się jeszcze tej nocy na afterparty w klubach „Agaton” lub „Przepompownia”.

DRUŻYNOWA SOBOTA

Sobota upłynęła głównie pod znakiem sportów drużynowych. Pod rozpalonym słońcem odbywały się turnieje siatkówki plażowej, ulicznego futbolu oraz koszykówki. Były też popisy breakdance, ekstremalna jazda na motocyklach, czy ślizgi na deskach w płytkiej wodzie. Dużym zainteresowaniem cieszyły się również wyścigi rowerowe zwane pump track jam. Rozgrywano je na całkiem nowym torze zbudowanym przez młodych organizatorów pikniku w parku przy ul. Pasymskiej.

W godzinach popołudniowych każdy odważny, no może nie każdy, bo przyjemność kosztowała 150 zł, mógł spróbować swoich sił we wspomnianym flyboardingu, czyli lotach nad wodą.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.