Gdzie ten nastrój?

Minęły święta. Mamy nowy rok i rozpoczął się karnawał. Dzień jest jeszcze krótki, choć jak mówi przysłowie „na nowy rok przybyło dnia o barani skok”. Wracając z pracy przemierzam samochodem miasto spowite ciemnością. Niby świątecznie oświetlone i udekorowane, ale pożal się Boże na taką świetlną euforię. Doceniam elegancką i artystyczną koncepcję oświetlenia ulicznych drzewek lampkami białymi oraz granatowymi. Ale jakże to jednak wyszło smutno i zimno. Szczytno wieczorem wygląda jak groźne i mroźne miasteczko syberyjskie lub podbiegunowe. Brak tylko białych niedźwiedzi. No i ta okrutna ciemnica!

Odwiedziłem niegdyś w okresie przedświątecznym Londyn. Miasto z tej okazji (okazji świąt, a nie mojej wizyty) nieprawdopodobnie oświetlono. W nocy było jaśniej niż za dnia. Ulice rozświetlały silne lampy w rozmaitych kolorach. Było promiennie, ciepło i wesoło. Do tego, a może przede wszystkim, świeciły fantastycznie udekorowane i rozjarzone sklepowe witryny. I tu chyba jest „pies pogrzebany”. Chodząc ulicami Szczytna nigdzie nie zauważyłem jakiejś prawdziwej dbałości o świąteczny wystrój sklepowych okien. Ot, niewielka sztuczna choineczka, kilka ciemnawych lampek i ten co zawsze towar. Ani to świeci, ani przyciąga wzrok.

A przecież nie tak dawniej bywało.

Za okrutnych czasów PRL-u wszystkie szanujące się sieci państwowych i spółdzielczych punktów sprzedaży zatrudniały zawodowych dekoratorów, których zadaniem była dbałość o artystyczny poziom witryn. Było to znakomite miejsce pracy dla artystów o średnim wykształceniu. Spełniali się twórczo przede wszystkim absolwenci liceów plastycznych, ale także innych „dziwnych” ówczesnych licealnych szkół artystycznych. W Warszawie funkcjonowało słynne Państwowe Liceum Techniki Teatralnej powstałe pod koniec lat czterdziestych, a zlikwidowane w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Kogóż tam nie kształcono z późniejszych sław. Ci najzdolniejsi kontynuowali później naukę na Akademii Sztuk Pięknych, ale większość licealnych absolwentów pracowała po maturze w teatrach lub też stanowiła elitę warszawskich dekoratorów.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.