Mimo postępu techniki i wszechobecnych komputerów nadal trudno sobie wyobrazić świat bez książek. Obchodząca właśnie jubileusz 60-lecia Miejska Biblioteka Publiczna jest miejscem, w którym można się o tym najlepiej przekonać. Od dziesięcioleci nie tylko promuje czytelnictwo, ale pozostaje także ważnym ośrodkiem kultury w mieście oraz całym powiecie.

Jubileusz mierzony książkami

TRADYCJA I NOWOCZESNOŚĆ

Już od 60 lat mieszkańcy Szczytna i powiatu korzystają z miejskiej biblioteki. Jubileuszowe obchody odbyły się w czwartek 31 maja. Wzięli w nich udział przedstawiciele władz samorządowych, bibliotekarze z terenu całego województwa oraz powiatu, byli pracownicy i dyrektorzy szczycieńskiej książnicy, szefowie miejskich szkół oraz reprezentanci stowarzyszeń współpracujących z biblioteką. Na uroczystość przybył także dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie Andrzej Marcinkiewicz oraz delegacja książnicy w Solecznikach na Litwie. Jak przystało na jubileusz, nie mogło zabraknąć życzeń i prezentów. Burmistrz Szczytna Danuta Górska, odnosząc się do wyrażanych często niepokojów o los czytelnictwa, podkreślała, że książka nigdy nie straci na znaczeniu.- Mimo tempa naszego życia, komputerów i internetu, wciąż odgrywa istotną rolę. Ważne jest jednak, by biblioteka szła z postępem - mówiła burmistrz, zaznaczając przy tym, że szczycieńska książnica potrafi w pełni wykorzystywać najnowsze zdobycze techniki. Dyrektor MBP Jadwiga Pijanowska przedstawiła zebranym prezentację multimedialną ukazującą historię placówki. Ważną częścią uroczystości było też otwarcie nowoczesnej pracowni komputerowej z 10 stanowiskami z dostępem do internetu. Szef Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej podkreślał, że podobnymi pracowniami może się poszczycić zaledwie pięć książnic w regionie.

- Powstały one w najlepszych, najaktywniejszych placówkach. To ukłon w stronę Szczytna - nie szczędził słów uznania Andrzej Marcinkiewicz.

CIĄGŁE PRZEPROWADZKI

Szczycieńska książnica powstała w 1947 roku jako Powiatowa Biblioteka Publiczna. Rok później powołano do życia Miejską Bibliotekę Publiczną. W 1955 roku obie placówki połączono w jeden organizm. Dziś już zapewne niewiele osób pamięta, że pierwsza jej siedziba mieściła się w pięciopokojowym pomieszczeniu w budynku na ulicy Skłodowskiej-Curie 3. Księgozbiór liczył wówczas 550 woluminów. Przez pierwsze pięć miesięcy kierownikim biblioteki był nauczyciel Ignacy Kardoliński, a po nim funkcję tę objęła Helena Czerniewska. Dzieje książnicy znaczone są kolejnymi przeprowadzkami i zmianami adresów. W sierpniu 1949 roku przeniesiono ją do zamku, gdzie mieściła się już biblioteka miejska. Z zachowanych do dziś dokumentów wynika, że warunki lokalowe pozostawiały wiele do życzenia. Brakowało ogrzewania i wody. Księgozbiór nie był w żaden sposób zabezpieczony. Wypożyczenia, co dziś trudno sobie wyobrazić, odbywały się dwa razy w tygodniu - w środy i soboty od godziny 16.00 do 19.00. Czytelnicy nie mieli do dyspozycji krzeseł czy ławek, wszystko przebiegało w iście spartańskich warunkach. Na początku lat 50. biblioteka znów zmienia siedzibę. Tym razem przenosi się na ul. Bohaterów Stalingradu 6. Potem mieści się kolejno pod adresami: 3 Maja 8, Kisielewskiego 20 (obecnie Lipperta, budynek po pogotowiu), Warszawska 5 (dziś Urząd Skarbowy). Na początku lat 70. znajduje siedzibę w baraku na ulicy Polskiej 8. Jeszcze w latach 60. powstaje oddział dla dzieci i pierwsza filia na ul. Partyzantów.

Z BISKUPCA DO SZCZYTNA

W 1971 roku dyrektorem biblioteki zostaje Janina Malarz. Funkcję tę pełniła najdłużej spośród wszystkich dotychczasowych szefów placówki, bo aż do 1991 roku. Do Szczytna przyjechała z Biskupca. Tam przez kilkanaście lat pracowała w bibliotece, najpierw jako instruktor, potem na stanowisku kierownika. Jak mówi, zawsze chciała być bibliotekarką. Przeprowadzka z Biskupca do Szczytna nie bardzo odpowiadała przyszłej szefowej biblioteki. - Byłam bardzo niezadowolona z tego powodu, ale mój mąż został tu przeniesiony służbowo, więc nie miałam wyjścia - wspomina Janina Malarz. W tym czasie szczycieńska biblioteka mieściła się na ulicy Warszawskiej. Lokal zajmował małą powierzchnię, ale jeszcze gorsze warunki panowały w terenie. - W porównaniu do placówek biskupieckich, wiejskie biblioteki były bardzo zaniedbane pod względem lokalowym. Małe pomieszczenia ogrzewano piecami, zimą zamarzała woda. Pracownicy mieli bardzo ciężko - opowiada pani Janina.

DROGA PRZEZ MĘKĘ

Za czasów jej kierownictwa szczycieńska książnica doczekała się poważnej rozbudowy. Stary barak na ul. Polskiej rozebrano, a w jego miejscu w 1982 roku zaczęto stawiać nowy obiekt. W tym czasie biblioteka nie miała lokalu z prawdziwego zdarzenia. Administracja, kierownictwo, dział gromadzenia oraz oddział dla dzieci znalazły tymczasową siedzibę w Miejskim Domu Kultury. Wypożyczalnię przeniesiono do browaru. Tam panowały najgorsze warunki. - W części magazynowej były szczury oraz potworna wilgoć. W tym czasie nastąpił również gwałtowny spadek czytelnictwa, bo ludzie, przyzwyczajeni do dotychczasowej siedziby w centrum miasta, raczej omijali położony dalej od centrum browar - mówi Janina Malarz. Budowę biblioteki wspomina jako drogę przez mękę. Będąc inwestorem, musiała troszczyć się o wszystko, co było związane z pracami - załatwiać materiały budowlane i pieniądze, a czasem nawet wykłócać się z wykonawcą. - Nie miałam pojęcia o budownictwie, więc cała ta inwestycja kosztowała mnie dużo nerwów. Tymczasem prace budowlane się przedłużały. W końcu o powolnym ich tempie napisano w prasie, za co zresztą szefową biblioteki spotkały duże nieprzyjemności ze strony ówczesnych władz miasta.

- To, że budowa się przeciągała było faktem i wszyscy o tym wiedzieli, ale uznano, że informacja do gazety wyszła ode mnie. Dlatego ukarano mnie odebraniem całorocznej premii. Dopiero pod sam koniec 1986 roku biblioteka mogła się wprowadzać do nowego lokalu. Wkrótce po przeniesieniu przybyło czytelników.

Jak wspomina Janina Malarz, dawniej bibliotekarze byli rozliczani z tego, ile osób korzysta z gromadzonych przez nich zasobów. Musieli prowadzić skrupulatne statystyki, które trafiały do biblioteki wojewódzkiej i były publikowane w specjalnych biuletynach. Była dyrektor szczycieńskiej książnicy, na pytanie, co dało jej największą satysfakcję odpowiada bez wahania:

- Budowa biblioteki. To był ogromny wysiłek, który jednak się opłacił. Janina Malarz nadal jest w bliskim kontakcie z biblioteką.

- Zawsze, kiedy obok niej przechodzę, serce bije mi mocniej - wyznaje.

KROK PRZED CZYTELNIKIEM

Dziś szczycieńska książnica stanowi ważny ośrodek życia kulturalnego miasta i powiatu.

Odbywają się tu wystawy, spotkania autorskie, konkursy. Placówka współpracuje z wieloma

instytucjami i stowarzyszeniami. Obecna dyrektor biblioteki nie czuje zagrożenia spadkiem

czytelnictwa, choć przyznaje, że jest on faktem. Sposobem na powstrzymanie tej niepokojącej tendencji ma być dążenie do nowoczesności i ciągły rozwój.

- Biblioteka nie może być z tyłu za czytelnikiem, lecz o krok przed nim. Wtedy na pewno go nie straci - mówi Jadwiga Pijanowska. Jej największym marzeniem jest pełne skomputeryzowanie biblioteki.

- Mam nadzieję, że spełni się ono przed kolejnym jubileuszem.

Ewa Kułakowska