Na początku bał się publicznych występów, ale szybko zauważył, że ofiarowanie ludziom chwili pięknej muzyki sprawia mu sporo satysfakcji.

Niczego mu nie brak do szczęścia

WYBRAŁ AKORDEON

To nie takie proste nauczyć się gry na akordeonie. Potwierdza to nauczyciel Pawła Kozłowskiego - Eugeniusz Koperski oraz mama chłopca.

Zaczynał od najlżejszego instrumentu 40-basowego, teraz gra na 120-basowym. Pierwsze kroki w szkole muzycznej stawiał jak większość. Najpierw był keyboard, potem zaproponowano mu skrzypce, ale on wolał akordeon. Zanim jego rodzina zamieszkała na stałe w Szczytnie, przez ponad 4 lata dojeżdżał na zajęcia z Lipowca. Wracał z lekcji, pośpiesznie zmieniał plecaki i biegł na autobus jadący do miasta. Czasem wracał o dwudziestej i nie miał siły, aby zasiadać do odrabiania prac domowych. Jego muzyczna pasja nigdy jednak nie kolidowała z nauką, zawsze był wzorowym uczniem. Od drugiej klasy uczestniczy w "Festiwalach muzyki akordeonowej" w Olsztynie i zdobywa na nich wyróżnienia za piękną grę. Nie ma już tremy, dziś publiczne występy sprawiają mu ogromną satysfakcję. Wkrótce razem ze swoją grupą wybiera się do Niemiec na siedmiodniowe warsztaty muzyczne.

SŁYSZAŁ TYLKO DŹWIĘKI

Kiedy był bardzo mały, brzdąkał na plastikowej gitarce. Chodził po domu i podśpiewywał różne melodie.

- Miał problemy z zapamiętywaniem tekstu, ale gdy usłyszał jakąś melodię, od razu wpadała mu w ucho, potem podśpiewywał ją i grał na czym się dało. Często podpatrywał też, jak na akordeonie przygrywa jego tato - wspomina mama.

SYSTEMATYCZNY I PRACOWITY

Trzy razy w tygodniu chodzi na lekcje gry do pana Koperskiego. Zajęcia trwają ok. 1,5 godziny.

- Paweł jest wyjątkowo systematyczny i pracowity. Dostaje do opanowania tyle samo materiału co inni, ale szybciej go przyswaja - nie szczędzi chłopcu pochwał Eugeniusz Koperski.

Nauczyciel ma nadzieję, że jego wychowanek będzie kontynuował swoją przygodę z muzyką.

- Chciałbym, aby uczęszczał do Szkoły Muzycznej II stopnia w Olsztynie - mówi. Jednak mama chłopca, wolałaby, żeby na razie nie przenosił się do innego miasta.

Za swoje artystyczne osiągnięcia Paweł został wyróżniony w czerwcu nagrodą burmistrza.

NIE CHCĘ BYĆ PRYMUSEM

Jak większość rówieśników, dużo gra w piłkę nożną. Służy im do tego małe boisko na osiedlu. Ostatnio zainteresował się też historią - jednym tchem przeczytał "Dywizjon 303" i zaczął zagłębiać się w lekturze książek o II wojnie światowej. Lubi też informatykę. Oprócz rozpracowywania gier samochodowych, próbuje zrobić coś poważniejszego, np. obrabiać fotografie. Mimo osiąganych sukcesów nie uważa się za prymusa. Zapytany o marzenia, mówi, że tak naprawdę ich nie ma, bo na razie niczego mu nie brakuje.

Joanna Jarmołowska

2005.09.21