NIEMALEJĄCY POPYT

Niemalejący popyt

Tak jak w latach ubiegłych, tuż przed sylwestrem pojawiły się w mieście mniejsze i większe stoiska ze środkami pirotechnicznymi. Głównie rozlokowały się one przy ul. Żeromskiego, ale dostrzegliśmy je także przy przy marketach. Jak widać na fotografii, chętnych na kupno rac, czy fajerwerków nie brakowało. Tworzyły się nawet kolejki i handel odbywał się w najlepsze aż do zmierzchu. Co do wyboru, to były oferowane najrozmaitsze środki wybuchowe, od najtańszych minipetard za symboliczną złotówkę, po droższe i bardziej wyszukane technicznie wyrzutnie rakietowe, czy też fontanny tryskające wielokolorowym ogniem. Jak by jednak nie było, środki pirotechniczne sprzedawane na straganach czy marketach nie są w stanie zapewnić takich efektów jak race i rakiety profesjonalne. Dlatego też część mieszkańców, nie interesując się domowymi pokazami pirotechnicznymi za pomocą produktów „made in China”, szykowała się na doroczny pokaz sztucznych ogni pod ratuszem.

MNIEJ WYSTRZAŁOWO

W tym roku poważną przeszkodą w podziwianiu sztucznych ogni w pełnej ich krasie była kapryśna aura. Nad miastem zawisła gęsta mgła, wskutek czego race, choć pięknie rozbłyskiwały, to ich blask był tłumiony i rozmyty, jakby oglądany przez zmatowiałą szybę. Mimo to korki od szampana strzelały równie gęsto jak race i bawiono się świetnie, choć krótko. Pokaz trwał zaledwie pięć minut z niedużym okładem. Oczywiście ci, którzy przybyli na plac, pozostali na nim jeszcze jakiś czas. Wielu mieszkańców przybyło całymi rodzinami. Dzieci i młodzież odstroiła się w sylwestrowe kreacje, dorośli podobnie i dodatkowo przynieśli szampana i kieliszki, także choinkowe sztuczne ognie, co przecież wymagało pewnej fatygi. Dlatego też szkoda byłoby tak od razu ewakuować się z placu. Robiono sobie pamiątkowe zdjęcia. Niektórzy przynieśli nawet po kawałku świątecznych wypieków, więc atmosfera miejscami była wręcz familijna. - Szkoda, że zjawiło się jak na Szczytno tak niewielu mieszkańców – mówi „Kurowi” pan Jarosław.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.