W opuszczonym po śmierci właściciela gospodarstwie w Grzegrzółkach pozostał stary, kilkunastoletni pies. Gdyby nie dobre serce sąsiadki, która go dokarmia, dawno by już nie żył. Władze gminy Pasym nie kwapią się jednak, aby pomóc kobiecie i zająć się zwierzęciem, tłumacząc, że nie jest bezpańskie. Inne zdanie na ten temat ma powiatowy lekarz weterynarii.

Niemoc wobec psiej niedoli
Marianna Matysiewicz od blisko roku nie może się doprosić od urzędników z Pasymia jakiejkolwiek reakcji w sprawie psa, którym po śmierci właściciela dotąd nikt się nie zajął

SERCE SIĘ ŚCISKA Z ŻALU

Na początku lutego zmarł właściciel jednego z gospodarstw w Grzegrzółkach. Na opuszczonej posesji pozostał jego stary, kilkunastoletni pies. Zwierzęciem nie miał kto się zająć. Nad losem wygłodzonego czworonoga zlitowała się sąsiadka zmarłego, Marianna Matysiewicz. Choć sama ma już dwa psy, w tym jednego porzuconego, to dokarmia pozostawionego samego sobie zwierzaka. W międzyczasie kilka razy interweniowała w gminie Pasym, aby ta zajęła się nim, bo jej nie stać na utrzymanie trzeciego podopiecznego.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.