Tragicznie zakończyła się niedzielna wyprawa na ryby dla 61-letniego mieszkańca Szczytna, pod którym na Jeziorze Sędańskim załamał się lód. Wędkarz utonął. Niewiele brakowało, by ten sam los spotkał także dwóch innych mężczyzn spieszących mu na pomoc. Ostatkiem sił zdołali się wydostać z lodowatej wody.

Pierwsza ofiara lodu

PECHOWE WĘDKOWANIE

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w niedzielę (3 marca) koło południa. 61-letni mieszkaniec Szczytna łowił ryby z przerębla na Jeziorze Sędańskim od strony Starego Gizewa. W pewnym momencie pod mężczyzną załamał się lód. Na ratunek pospieszyli mu dwaj inni wędkarze będący świadkami zdarzenia. Próbowali wyciągnąć tonącego, jednak tafla zaczęła się łamać także pod nimi. Mężczyźni ostatkiem sił zdołali się wydostać z lodowatej wody. Po wyjściu na ląd, osłabieni i przemoczeni, poprosili napotkaną młodą kobietę, aby zaalarmowała o wypadku służby ratunkowe. Wkrótce nad jezioro przyjechała straż pożarna, policja oraz zespół ratownictwa medycznego. Strażacy przy użyciu sań lodowych dotarli do miejsca, gdzie 61-latek wpadł pod wodę. Od razu zauważyli wystające z przerębla obuwie i wydobyli wędkarza na brzeg, gdzie zajęli się nim ratownicy medyczni. Trwająca około 50 minut reanimacja nie przyniosła jednak skutku i lekarz stwierdził zgon.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.