Po zimowych zmianach w zarządzie MKS-u Szczytno wydawać by się mogło, że teraz będzie tylko lepiej. Niestety, i pod względem piłkarskim, i finansowym postępu nie widać. Klubowe władze nie składają jednak broni.

Drogi przez mękę ciąg dalszy

NIEZATAPIALNY MKS?

Seniorom MKS-u, mimo lepszej gry niż jesienią, nie udało się zająć nawet przedostatniego miejsca w tabeli, które dzięki niezłej postawie zespołów z naszego województwa występujących w wyższych klasach zapewniałoby pozostanie w gronie IV-ligowców. Co ciekawe, MKS dwukrotnie pokonał 15. w tabeli Tęczę Biskupiec, a mimo to w ostatniej kolejce został przez ten zespół wyprzedzony. Do III ligi teoretycznie spadł OKS 1945 Olsztyn, co równa się degradacji szczytnian do ligi okręgowej.

- Mam informacje, że na 95% OKS się utrzymał – zdradza wiceprezes MKS-u Ryszard Orkwiszewski. Dzięki temu unieważniono by wyniki barażu pomiędzy III-ligowymi: Vęgorią Węgorzewo i Mazurem Ełk (pierwsze spotkanie odbyło się w sobotę 3 lipca – przyp. red.). Spadku do klasy okręgowej uniknąłby wtedy MKS.

IV LIGA – I CO DALEJ?

Załóżmy, że szczytnianie ponownie się utrzymają. Co jednak dalej? Finanse klubu nie wyglądają, delikatnie rzecz ujmując, najlepiej. Przypomnijmy, że na rok bieżący nie otrzymał on dotacji z Urzędu Miejskiego. To skutek zaniedbań poprzednich władz. Nowy zarząd przejął klub z niemałym, jak na IV-ligowe warunki, długiem.

- Część już spłacono. Zostało jeszcze około 15 tysięcy - przyznaje wiceprezes Ryszard Orkwiszewski.

Jak się dowiedzieliśmy, MKS-owi nie udało się wiosną zdobyć żadnego sponsora. Między innymi z tego powodu wciąż rozpatrywany jest pomysł, by połączyć się z Redą Szczytno, z którą zresztą MKS tworzył w drugiej rundzie nieformalny związek. - Mamy straszny problem – informuje „Kurka” Mirosław Kowalski, prezes Redy, a wiosną trener seniorów MKS-u. - Zmieniły się przepisy. Żeby kluby się połączyły, muszą najpierw się rozwiązać. Reda straciłaby wtedy np. możliwość pozyskiwania 1% z odpisu od podatku. Nie rozwalę klubu, tylko żeby ratować MKS.

Jaką widzi receptę na zachowanie choćby ligi okręgowej dla Szczytna? - Ktoś musi przyjść i wyłożyć konkretne pieniądze – słyszymy. - Potem opłacić trenerów, stworzyć system motywacyjny.

SZANSA NA SPONSORA

Od kilku lat poszukiwania osoby, która byłaby skłonna sponsorować MKS, nie przynosiły rezultatów. Istnieje jednak szansa, że taki ktoś w najbliższym czasie się znajdzie. - Jest człowiek, który wstępnie zainteresował się wyłożeniem pieniędzy – mówi Ryszard Orkwiszewski. - Ma swoje propozycje i wymagania - dodaje. Rozmowy będą kontynuowane po 13-14 lipca, gdy potencjalny sponsor wróci z wypoczynku. W chwili obecnej MKS nie ma jednak ani pieniędzy, ani trenera. Współpracę z zespołem zakończył Mirosław Kowalski. Władze starają się, mimo niejasnej sytuacji, trzymać rękę na pulsie i prowadzić normalną działalność. - Dziś (w niedzielę – przyp. red.) rozmawialiśmy z pewnym trenerem ze Szczytna. To byłby dla nas wielki plus, bo to dobry fachowiec – informuje wiceprezes Orkwiszewski, nie zdradzając jednak nazwiska kandydata na szkoleniowca. Jak zapewnia nasz rozmówca, drużyna seniorów ma już rozpisane sparingi (sezon rozpoczyna się 7 sierpnia), które poprowadzi trener tymczasowy. Z drużyną prawdopodobnie rozstanie się tylko jeden zawodnik. - Dwóch graczy przymierzało się do przejścia do Pasymia, ale tamci nie byli zainteresowani. Sytuacja kadrowa nie wygląda zatem źle.

CO Z JUNIORAMI

Po raz kolejny na przestrzeni kilku lat do ligi wojewódzkiej awans wywalczyli juniorzy prowadzeni przez Mirosława Kacaka. Jaka jest szansa, że w niej wreszcie zagrają? Wiceprezes Ryszard Orkwiszewski liczy na wsparcie ze strony Urzędu Miejskiego. Dziwi się jednak, co było już wielokrotnie wspominane, że miasto nie może finansować także piłki seniorskiej. - Stanęlibyśmy na nogi. We wszystkich miastach mogą to jakoś poukładać. To, co jest u nas, to ewenement na skalę województwa.

Nieco inaczej na sprawę przyszłości zespołu juniorów spogląda Mirosław Kowalski. - Aż siedmiu zawodników kończy wiek juniora. Zostaje dwanaście nazwisk. To za mało, by grać w lidze wojewódzkiej, gdzie jest zdecydowanie wyższy poziom – uważa.

Co będzie i z drużynami młodzieżowymi MKS-u, i z pierwszym zespołem, w tej chwili nie wiadomo. Co się stanie, jeśli życie napisze czarny scenariusz i trzeba będzie ogłosić upadłość? - Według mnie startowanie od klasy B nie miałoby sensu – uważa Ryszard Orkwiszewski. - Nie odbudowałoby się tego nawet w ciągu kilku lat. Nie mielibyśmy przede wszystkim piłkarzy, boby po prostu odeszli.

(gp)