Miłośnicy historii, odkrywcy tajemnic czyli Witold Olbryś, Piotr Dzięgo i ksiądz Przemysław Kawecki w dniu 6 grudnia 2018 r. w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Szczytnie opowiadali o swoich pasjach. Zaprezentowali też ciekawie zrealizowany film „Zameczek" ukazujący ich dociekania na temat przeszłości Janowa.

Z wielkim zainteresowaniem słuchałam prelekcji wspaniale udokumentowanej materiałami archiwalnymi, z zaciekawieniem śledziłam projekcję popartą domniemanym wykładem o Grodzisku w Janowie. Potwierdzam, że piękno i tajemniczość zakątku, który wielokrotnie odwiedzałam wraz z „Kręciołami", niesie pragnienie tworzenia własnych legend. Ja takową stworzyłam 16 lat temu. Otóż jako wieloletni współpracownik „Kurka Mazurskiego" w 2002 r. prowadziłam rubrykę: Tajemnice mazurskiej przyrody. Wówczas powstały teksty: Szkaplerz z Małgi; Brylant w Zalesiu; Kamizelka z Sędańska; Dziad i baba na Babancie oraz Warownia pod Janowem, której treść poniżej cytuję:

WAROWNIA POD JANOWEM

Zwykle trasy naszych rowerowych rajdów biegną przez kompleksy leśne. Tak było kiedy z Janowa 14 kwietnia 2002 r. zmierzaliśmy w stronę Gromu. Przemieszczając się leśną, wygodną drogą nie mogliśmy uwierzyć, że dawniej tu właśnie znajdowały się nieprzebyte i dzikie bory. Wówczas niemożliwe było swobodne poruszanie się po leżącej na podmokłym terenie krainie puszczańskiej. Niejeden śmiałek stracił życie w topielisku i bagnie. Jednak już wtedy specjalni przewodnicy, doskonale obeznani z okolicą, świadczyli swoje usługi. Z czasem bowiem przez niezmierzone bory zaczęły prowadzić szlaki wojenno-kupieckie. Jeden z nich wiódł z Mazowsza przez Jedwabno aż w głąb Galindii i przebiegał koło brodu w pobliżu Janowa. Miejsca przeprawy strzegła warownia czyli drewniany, wzniesiony na wzgórzu zameczek. Niestety, po zameczku dziś nie ma śladu, pozostało tylko charakterystyczne, intrygujące wzgórze ... i w tym miejscu kończy się informacja, którą wówczas przepisałam z mądrej, historycznej literatury, a zaczyna moja legenda, która brzmi:

    ... zwane kopcem Jagienki. Jagienka była jedyną córką kupca Miłosza. Po śmierci żony handlarz zabierał swoją jedynaczkę na kupieckie wyprawy. Z rodzinnego Jedwabna wyruszali w głąb Galindii, by tam sprzedawać jedwab. Zawsze szczęśliwie wracali z tych wypraw dobrze sprzedając i kupując cukier oraz sól – towar, który z łatwością zbywali właśnie w Jedwabnie.

    Miłosz przywykł do stałej obecności córki i ani się spostrzegł, jak z kwiatuszka przemieniła się w przecudnej urody kwiat. Dostrzegł to nie tylko przewodnik, który pomagał w dotarciu do warowni – miejsca przeprawy, ale także Mieszko – dowódca zameczku. Obaj poprosili o rękę Jagienki i takim zachowaniem uświadomili kupcowi, iż nie dziecko z nim podróżuje, ale panna na wydaniu. Mądry ojciec odparł konkurentom, że decyzję musi podjąć dziewczyna. Ale jak to w życiu bywa i tym razem przypadek zdecydował o jej losie. Podczas przeprawy wóz szarpnięty zbyt gwałtownie przez konia przewrócił się. Wprawdzie ojcu i córce nic się nie stało, ale bele z jedwabiem zamokły i Mieszko zaproponował by ostali na popas w zameczku. Chętnie przystali na propozycję. Jagienka prała i suszyła na stoku cenny materiał, a uczynny Mieszko zaglądając jej głęboko w oczy niósł pomoc. - Tak usłałaś jedwabiem to wzgórze, że będę nazywał je twoim imieniem – rzekł z czułością w głosie. Wkrótce odbył się ślub Jagienki i Mieszka. Z czasem, gdy warownia utraciła swoje znaczenie, jej obrońcy zamieszkali w Janowie. Mieszko często chadzał do wzgórza nazwanego imieniem ukochanej, a ona chętnie mu towarzyszyła. Zeszliśmy z kopca Jagienki, by przez Grom, Jęcznik, Piece, Kobylochę, Dębówko wrócić do Szczytna, bo „Kręcioły", gdy z domu wyruszą zawsze nową legendę wykręcą, a ja chętnie ją opiszę. Gdy powyższy tekst ukazał się w „Kurku" zadzwonił do mnie jakiś czytelnik i powiedział: „Gratuluję tekstu, ale przez zły dobór imion traci w oczach czytelników". Odpowiedziałam tak: jestem legendo twórczyni, która swoim bajaniem nikomu krzywdy nie czyni. Ciekawa jestem co na powyższe bajanie, które wówczas powstało w mojej głowie powiedzą trzej, tworzący „Wokół grodziska w Janowie" legendę panowie? Gdy ich opowieści słuchałam, tę legendę sobie przypomniałam i odgrzebałam.

    Grażyna Saj-Klocek

Grodzisko tajemnic siedlisko