Czy porośnięte krzakami tory do Biskupca staną się turystycznym hitem powiatu? O pomyśle utworzenia na nich szlaku drezynowego mówi się już od lat, ale jak dotąd niewiele z tego wynikło. Najbardziej zainteresowany projektem samorząd miejski nie składa broni. Na przeszkodzie nadal jednak stoją nierozwiązane sprawy własnościowe z PKP oraz niechęć do udziału w przedsięwzięciu gminy Szczytno.

Nie wszyscy są

NASZ PRODUKT TURYSTYCZNY

Liczącą 45 kilometrów linię kolejową do Biskupca zamknięto na początku lat 90. Od tamtej pory niezagospodarowany szlak zdążyły porosnąć już krzaki a nawet sporej wielkości drzewa. Kilka lat temu pojawił się jednak pomysł na zagospodarowanie nieużytkowanej linii. Na tory miały wyjechać poruszane siłą ludzkich mięśni drezyny, a wokół powstać baza służąca spędzającym w ten sposób czas turystom. W lutym 2005 r. samorządowcy powiatów szczycieńskiego i olsztyńskiego, miasta Szczytno, gmin Szczytno, Dźwierzuty i Biskupiec podpisali list intencyjny, w którym zobowiązali się do współpracy przy realizacji projektu „Drezyny rowerowe”. Opracowano nawet sfinansowane przez samorządy studium wykonalności przedsięwzięcia.

- Wynikało z niego, że koszty projektu nie są wcale aż tak wysokie, a całość nie wiąże się z wielkimi trudnościami organizacyjnymi - mówi sekretarz miasta Lucjan Wołos, od początku mocno zaangażowany w realizację pomysłu. Zgodnie z zapisami w studium, koszt inwestycji zamknąłby się kwotą niespełna 680 tys. złotych. Linię obsługiwać miałby zewnętrzny operator. Jak mówi Lucjan Wołos, byli już nawet pierwsi chętni gotowi podjąć się wyzwania. W zamyśle pomysłodawców, drezynowy szlak byłby produktem turystycznym, którego dotąd w naszym powiecie brakuje.

BEZ GMINY SIĘ NIE PODEJMĄ

Realizacja planów od samego początku napotykała jednak na niemałe trudności. Wiązały się

one przede wszystkim z uregulowaniem kwestii własnościowych z PKP. Okazało się także, że z linii, na skutek działalności złodziei, ubywa torów. W dodatku dwa lata temu ze współpracy przy projekcie wycofała się gmina Szczytno. Wydawało się, że ambitne plany nigdy nie doczekają się realizacji. Tymczasem sprawa odżyła. Stało się tak m. in. z powodu zainteresowania dzierżawą linii przez inwestora, który zamierza na terenie gminy Dźwierzuty wybudować żwirownię. Biznesmen wystąpił już o to do PKP. Gdyby jego zamiar się powiódł, realizacja projektu turystycznego mogłaby się nie udać. W czwartek 30 kwietnia w Szczytnie odbyło się spotkanie samorządowców zaangażowanych w utworzenie szlaku drezynowego, przedstawicieli kolei oraz inwestorów w sprawie dalszych losów przedsięwzięcia. Dużym problemem pozostaje wciąż nieuregulowana kwestia własności znajdujących się na linii działek, zwłaszcza na terenie gminy Dźwierzuty. PKP chce, by prowadzące do nich drogi dojazdowe przejął samorząd, a to oznacza dla niego dodatkowe koszty związane choćby z ich utrzymaniem. W spotkaniu nie wziął jednak udziału żaden z przedstawicieli gminy Szczytno.

- Bez niej nie podejmiemy się tego zadania. W jedności siła, razem łatwiej byłoby rozwiązać kwestie proceduralne - mówi Lucjan Wołos. Dodaje, że gdyby udało się przekonać gminę, uwłaszczenie linii poszłoby szybciej. Zainteresowanie pomysłem samorządowców wykazują za to biznesmeni chcący inwestować na terenie Dźwierzut.

TRZEBA SIĘ SPIESZYĆ

Zdaniem Lucjana Wołosa nadal istnieje duża szansa na uruchomienie szlaku drezynowego. Trzeba jednak się spieszyć. - Im później się za to weźmiemy, tym bardziej wzrosną koszty realizacji projektu, a do tego stracimy argument pierwszeństwa naszego produktu turystycznego, bo ostatnio powstaje coraz więcej podobnych inicjatyw - podkreśla sekretarz. Kolejne spotkanie w sprawie drezyn odbędzie się już za miesiąc. Tymczasem wójt gminy Szczytno Sławomir Wojciechowski podtrzymuje swoje stanowisko sprzed dwóch lat, kiedy to stanowczo opowiedział się przeciw partycypowaniu samorządu gminnego w projekcie.

- Jestem na 100% przekonany, że w tej kadencji na pewno nie będziemy w to wchodzić - mówi. Przyznaje, że nie bardzo wierzy w powodzenie całego przedsięwzięcia.

- Są pilniejsze potrzeby dla lokalnej społeczności - dodaje wójt.

(łuk)/Fot. A. Olszewski