Nie lada niespodzianka w mikołajkowy wieczór 6 grudnia spotkała wielodzietną rodzinę mieszkającą w zagrzybionej oraz pozbawionej prądu chałupce w Jedwabnie. Ku zaskoczeniu i wielkiej radości domowników, sołtys Nart Janusz Gębczyński przytargał ze sobą kilka worków najrozmaitszych prezentów.

limg("09_FOTO.JPG", "Obdarowane dzieci, mimo półmroku, z zaciekawieniem oglądały mikołajkowe prezenty przywiezione

im przez sołtysa Janusza Gębczyńskiego");

- Po mysł przyszedł nagle, podczas pracy na targowisku w Szczytnie - mówi Janusz Gębczyński.

- Kiedy zobaczyłem wiele osób szukających prezentów dla bliskich, pomyślałem, że warto byłoby zorganizować zbiórkę upominków dla wielodzietnej rodzinki państwa Kołakowskich, którzy mieszkają w Jedwabnie w skandalicznych wprost warunkach.

Sołtys nie sądził, że jego zaimprowizowana ad hoc akcja przyniesie jakieś wielkie plony, a tu ku jego zaskoczeniu, odzew był niemały. W krótkim czasie kupcy z targowiska przynieśli wiele rozmaitych upominków, m. in. różne asortymenty odzieży dziecięcej, buciki, czapki i szaliki, a także moc zabawek oraz słodycze. Aby wszystko to pomieścić musiał przygotować kilka sporych worków. Kiedy „kurkowym” transportem zjawił się na miejscu, było już ciemno. W chałupce, wśród mroków rozświetlonych jedynie świeczkami, zapanowała ogromna radość.

- Mamo, mamo, zbudź mnie wcześnie jutro rano, abym zdążyła przymierzyć nowe ubranka i pójść w nich do szkoły - prosiła Ania, bo teraz w ciemnościach nie była w stanie ocenić ani kroju, ani wymiarów ubranek.

Przypomnijmy, że o kłopotach rodziny Kołakowskich pisaliśmy już w lipcu. Sześcioro dzieci w wieku od kilku miesięcy do 13 lat gnieździ się wraz z dorosłymi w zawilgoconych i pokrytych grzybem dwóch pokojach rozsypującej się chałupki. W dodatku od około pół roku pozbawionej elektryczności i z jednym tylko piecem. Mama sześciorga pociech urabia ręce po boki. Oprócz wykonywania prac społecznie użytecznych, latem zbiera jagody i grzyby, ale i tak nie jest w stanie uzbierać na własne mieszkanie. Marzy o jakimiś komunalnym. Przedstawiciele opieki społecznej zapewniali, że do zimy coś się załatwi, ale jak dotąd, nic z tego nie wyszło. Swoją drogą, to skandal, aby w XXI w. wielodzietna rodzina żyła w urągających ludzkiej godności warunkach, a gmina nie była w stanie zapewnić jej lepszego lokum. A niechby tak gminnych urzędników przeprowadzić do tej lepianki – o, wtedy podnieśliby głośne larum!

Marek J.Plitt