Na szczytach dźwierzuckiej władzy konflikt rozgorzał już na dobre. Skarbnik Lenkiewicz zarzuca wójtom bezprawne działanie, a radny Kostuch chce postawić ich przed sądem za stosowanie mobbingu. Wójt Frączek uważa z kolei, że skarbniczka ma małą wiedzę i dlatego robi sztuczną zadymę.

Skarbnik, wójt i trzech muszkieterów

NIE CZUJĘ SIĘ WINOWAJCZYNIĄ

Artykuł w zamieszczony w „Kurku” – „Cyrk na całe województwo” odnoszący się do konfliktu we władzach samorządowych zainspirował skarbnik Agatę Lenkiewicz do zabrania głosu na posiedzeniu komisji Rady Gminy, która obradowała 6 kwietnia.

- Nie czuję się winowajcą i sprawcą złych rzeczy w tej gminie – zaczęła skarbnik.

Jest przekonana, że gniew przełożonych ściągnęła na siebie po tym, gdy zakwestionowała zapisy umowy z kancelarią prawną na obsługę urzędu. Miały być one niekorzystne dla finansów samorządu, bo dopuszczały możliwość zapłaty za tę samą czynność dwukrotnie.

Złość u obu wójtów miał też wywołać jej opór wobec propozycji podwyżki dla radcy prawnego.

- Dlatego, że chroniłam budżet przed trwonieniem pieniędzy stałam się winowajczynią – mówiła skarbnik. Wyliczyła, że dzięki swojej konsekwentnej postawie ocaliła dla samorządu 40 tys. zł. Polemizowała też z zarzutem wójta, który wytykał jej brak lojalności: - Lojalność w stosunku do pracodawcy nie obowiązuje, gdy przełożony zmusza do bezprawia. Tak jak poprzedni wójt, tak i obecny zapomniał, czyj interes reprezentuje.

WYPROSZONA Z URZĘDU

Skarbniczce oberwało się też za to, że bez wiedzy wójta w dniu wolnym od pracy przebywała w urzędzie. Kiedy wójt się o tym dowiedział, nakazał jej opuścić urząd. Przekazanie polecenia scedował na … sprzątaczkę.

Zastrzeżenia Frączka, które zaowocowały spisaniem notatki służbowej, wywołało też wprowadzenie przez skarbniczkę, bez jego wiedzy, do projektu budżetu kwoty 21 tys. zł na działalność lokalnych stowarzyszeń. Jednemu z nich prezesuje sama skarbnik

- Ja na pewno o tym panu mówiłam, trzeba sobie zapisywać jak się nie pamięta – radziła wójtowi, który temu zdecydowanie zaprzeczał, podwładna.

Spore poruszenie wywołała też jej wypowiedź o konsekwencjach związanych z uszkodzeniem drukarki, którą miała na swoim stanie. Wójtowie zlecili firmie z Mrągowa ekspertyzę mającą wyjaśnić przyczyny awarii, żądając jednocześnie od skarbnik stosownych wyjaśnień na piśmie. Wszystko po to, aby poniosła dolegliwe konsekwencje finansowe. Ekspertyzę z naprawą wyceniono bowiem na 1000 zł, podczas gdy nowa drukarka kosztuje 700 zł, a ta, która się zepsuła, miała wartość ok. 200 zł.

- To mi przypomina zamierzchłe czasy, w których stosowano zasadę „pokaż mi człowieka a paragraf na niego się znajdzie”. Wszystko idzie w tym kierunku. Pracują nad tym mecenas, pan wójt i trzech jego muszkieterów (wicewójt Śmieciuch, radny Kalinowski i szef gospodarstwa pomocniczego Dec – przyp. red.) – wytykała skarbnik.

CIERPIĘTNICA ROBIĄCA SZTUCZNĄ ZADYMĘ

Wójt Tadeusz Frączek przyznawał, że jego relacje ze skarbniczką nie należą do przyjemnych. Ta, według niego, przybrała rolę cierpiętnicy. W rzeczywistości, jak przekonywał, nie wykazuje się zbyt dużą wiedzą merytoryczną: - Zdarzają się sytuacje, że pani skarbnik nie orientuje się za bardzo o co chodzi, wówczas robi sztuczną zadymę.

Potwierdzał też, że ostatnio komunikuje się z nią … pisemnie, uzasadniając to często występującą u niej zmianą poglądów na daną sprawę.

Wyproszenie skarbnik z urzędu tłumaczył tym, że przebywała w nim po godzinach pracy bez wymaganej w takim przypadku zgody. Wcześniej jeszcze miała podpaść wójtowi tym, że wynosiła dokumenty, przekazując je osobom nieupoważnionym. Mimo nalegań skarbniczki i radnych, wójt nie podał jednak konkretnych dowodów. Zapewniał, że poza tym jednym wyjątkiem atmosfera w urzędzie jest dobra.

NIECH PRZYJDZIE

CZESIEK i PIER….

W STÓŁ

Słowom wójta nie dawała wiary radna Kazimiera Klobuszeńska. Powoływała się na rozmowę z trzema urzędnikami.

- Usłyszałam od nich, że aż się prosi, żeby przyszedł Czesiek (Wierzuk, poprzedni wójt – przyp. red.) i pier….. w stół. Do grona krytyków działań wójta i jego zastępcy dołączył radny Kostuch, zarzucając im stosowanie mobbingu wobec skarbnik. Zaproponował, aby podać ich za to do sądu. Według niego głównym sprawcą zamieszania jest przede wszystkim wicewójt Śmieciuch.

- On nas antagonizuje, trzeba się go pozbyć – przekonywał radny.

Skarbniczkę wspierał także radny Kazimierz Wasielewski: - Wójt za wszelką cenę chce się pozbyć skarbnik. Nie może tego zrobić bez zgody rady, dlatego chce ją wkur…., żeby sama odeszła.

DOTRWAMY DO KOŃCA

Atakowany ze wszystkich stron wójt przyznawał swoim oponentom częściową rację. Zadeklarował gotowość do rozmów, które mogłyby się przyczynić do poprawy atmosfery w samorządzie. Zaznaczał jednocześnie, że nie ma zamiaru odwoływać swego zastępcy.

- Dotrwamy w tym składzie już do końca – deklarował.

(o, jbd)