- Nie chcemy, by jedyna wieś rolnicza w gminie straciła swój charakter - mówią mieszkańcy Szuci. Obawiają się, że gdy opracowany zostanie nowy plan przestrzennego zagospodarowania części miejscowości, wioskę opanują turyści. Podczas spotkania z wójtem Włodzimierzem Budnym zdecydowanie sprzeciwili się zamiarom jego uchwalenia.

Wieś dla rolników, nie letników

PÓJDZIEMY DO ZOO

Szuć, malownicza wieś w gminie Jedwabno leży w bliskiej odległości terenów po byłym poligonie wojskowym w Muszakach. Z racji walorów przyrodniczych została objęta programem Natura 2000. Jest jedyną miejscowością w gminie zachowującą rolniczy charakter, mimo że ziemie, na których gospodarzą mieszkańcy, są nie najlepszej jakości. Pobliskie wsie, takie jak Brajniki, Dłużek, Narty czy Warchały, głównie ze względu na obecność jezior, dawno temu opanowali już turyści. Społeczność Szuci nie chce, by podobny los spotkał ich wieś. Ostatnio obawy mieszkańców wzbudził wniosek, jaki do władz gminy wystosował jeden z właścicieli działek leżących na skraju wioski. Zwrócił się on do samorządu z prośbą o uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Poprzedni wygasł bowiem w grudniu 2003 roku. Według inwestora, jak i władz gminy, w starym planie działki były przeznaczone pod zabudowę letniskową. Tak też miałoby być i teraz. O takim rozstrzygnięciu nie chcą słyszeć mieszkańcy, czemu dali wyraz podczas spotkania z wójtem w czwartek 18 września.

- Jeżeli ustąpimy jednemu, po nim będą następni. Od agencji już wykupione są wszystkie działki wkoło, z przeznaczeniem na domki. Nie mamy tu po co żyć, więc co, pójdziemy do ZOO? - dopytywała wójta sołtys Szuci Marianna Barańska.

Z kolei inni rolnicy obecni na zebraniu alarmowali o trudnościach, jakie już teraz spotykają ich ze strony Agencji Nieruchomości Rolnych przy próbach zakupu dzierżawionej przez nich dotąd ziemi.

- Od trzech lat walczę z agencją i nie mogę kupić ziemi, a warszawiak kupi. Jeśli jeden dostanie zagospodarowanie przestrzenne na dany teren, to dlaczego drugi nie - irytowała się jedna z kobiet. Rolnicy boją się też o to, że w przypadku przekształcenia terenów w obszary przewidziane pod zabudowę letniskową, ceny gruntów we wsi drastycznie wzrosną, co z góry postawi ich na przegranej pozycji.

CZY CHCECIE BYĆ ENKLAWĄ

Obawom miejscowych gospodarzy dziwił się wójt Budny.

- Czy chcecie być enklawą, której nikt nie odwiedza? Inne wsie marzą o tym, by odwiedzali je turyści - mówił.

Ten argument nie przekonał mieszkańców Szuci. Według nich ich sąsiedzi ze wsi letniskowych już zaczynają żałować, że postawili na turystykę.

- Na Brajnikach nie ma praktycznie wczasowiczów, a ludzie już płaczą, bo polikwidowali gospodarki. Nas to też czeka - prorokowała sołtys Barańska. Mieszkańcy wskazywali również na inne niedogodności związane z obecnością letników, takie jak choćby hałas czy konflikty spowodowane egzystowaniem blisko siebie rolnictwa i turystyki. Wójt z kolei przekonywał, że dopuszczenie we wsi zabudowy rekreacyjnej i wykorzystanie jej walorów przyrodniczych wpłynęłoby korzystnie na zróżnicowany rozwój miejscowości. Zastrzegł przy tym, że opracowanie miejscowego planu jeszcze niczego nie przesądza, a dopiero specjaliści i projektanci przyszłej inwestycji zdecydują o jej charakterze. Bronił przy tym inwestora, tłumacząc, że na swojej ziemi może robić wszystko to, co tylko dopuszcza prawo.

ZDECYDUJE RADA

Towarzyszący wójtowi na spotkaniu Andrzej Żywica z UG, jako argument przemawiający za pozwoleniem na opracowanie planu podał symulację, z której wynika, że właściciel działek rekreacyjnych płaciłby rocznie ok. 30 tys. podatku do gminnej kasy. To nie przekonało uczestników zebrania.

- Wójt jako głowa gminy powinien patrzeć przede wszystkim na mieszkańców - atakowała Budnego sołtys Barańska.

- Pani Barańska, tak samo jest mi bliska pani, jak każdy inny właściciel gruntu na terenie gminy. Nie ma tu żadnej gry interesów - odpierał ataki Włodzimierz Budny.

Ostatecznie uczestnicy zebrania sprzeciwili się uchwaleniu planu. O jego dalszych losach zdecydują teraz radni Jedwabna. Nad wnioskiem inwestora debatowali już wcześniej, ale uznali, że w tej kwestii powinni wypowiedzieć się mieszkańcy Szuci. Jak powiedziała nam radna Elżbieta Miścierewicz-Otulakowska, wobec sprzeciwu lokalnej społeczności, rada raczej nie przychyli się do prośby właściciela działek.

Ewa Kułakowska/Fot. E. Kułakowska