Tego jeszcze nie było. Z okazji Dnia Dziecka szczycieńscy włodarze porzucili swoje codzienne zajęcia i wcielili się w bajkowe postacie, wystawiając na scenie domu kultury spektakl „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków”. Pomysł i jego realizacja przypadły do gustu publiczności, ale radni opozycji mają żal do organizatorów o to, że nie zostali zaproszeni do udziału w przedstawieniu. galeria >>

Tego jeszcze nie było. Z okazji Dnia Dziecka szczycieńscy włodarze porzucili swoje codzienne zajęcia i wcielili się w bajkowe postacie, wystawiając na scenie domu kultury spektakl „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków”. Pomysł i jego realizacja przypadły do gustu publiczności, ale radni opozycji mają żal do organizatorów o to, że nie zostali zaproszeni do udziału w przedstawieniu.

Władza z bajki

Z HUMOREM I DYSTANSEM

Niewiele wydarzeń kulturalnych w ostatnim czasie cieszyło się takim powodzeniem wśród mieszkańców, jak to, które miało miejsce w piątek 1 czerwca. Sala widowiskowa Miejskiego Domu Kultury pękała w szwach. Podczas głównego, trzeciego już tego dnia pokazu na widowni zasiedli głównie rodzice ze swoimi pociechami, dla wielu z nich nie wystarczyło nawet miejsc siedzących. Nic w tym dziwnego - każdy chciał zobaczyć, jak lokalni włodarze poradzą sobie na scenie jako bajkowe postacie w spektaklu „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków”. Prezentujący do tej pory swoje talenty podczas sesji lub obrad komisji, teraz musieli wystąpić przed szerszym i bardzo wymagającym dziecięcym audytorium. Znana wszystkim dobrze baśń została pokazana z lekkim przymrużeniem oka i dużą dozą humoru. Główna w tym zasługa wykonawców, którzy, co trzeba przyznać, umieli zdobyć się na odwagę i dystans wobec samych siebie. Dlatego raz po raz w trakcie spektaklu publiczność, zarówno ta najmłodsza, jak i trochę starsza, wybuchała śmiechem, żywo reagując na aktorskie popisy włodarzy.

SZEŚCIU RADNYCH I STAROSTA

W rolę narratora wcieliła się burmistrz Danuta Górska. Królewnę Śnieżkę zagrała przewodnicząca Rady Miejskiej Beata Boczar, Złą Królową wiceprzewodnicząca Wanda Napiwodzka, Kamerdynera i Lusterko wiecburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk. Księcia kreował radny Paweł Grzegorczyk, na co dzień muzyk grupy Hunter, a Myśliwego radna Zofia Żarnoch. Największą bodaj furorę zrobiły krasnoludki. W role leśnych skrzatów wcielili się radni: Robert Siudak (Fajtłapek), Paweł Wicha (Zaspałek), Bolesław Woźniak (Mądrala), Mariusz Pardo (Gderek), Jacek Augustynowicz (Smutuś), Arkadiusz Myślak (Wstydek). Siódmym krasnalem, Apsikiem, był starosta Jarosław Matłach. Ich sceniczne pląsy rozbawiły nie tylko milusińskich, ale też i nieco starszych widzów. W spektaklu nie zabrakło również aluzji czytelnych dla dorosłej części publiczności i odniesień do bieżącej lokalnej polityki, np. Królewna Beata Boczar, oprócz prowadzenia krasnalom gospodarstwa, została zobowiązana do ... wysyłania na czas ich oświadczeń majątkowych. Zarówno pomysł, jak i wykonanie spodobały się publiczności, o czym najlepiej świadczyły choćby żywe komentarze milusińskich opuszczających progi MDK-u.

NIE ZAPROSILI OPOZYCJI

Radni koalicji, przygotowując przedstawienie, nie zaprosili do współpracy kolegów z opozycji. Może się to wydawać dziwne, bo tego typu inicjatywy służą na ogół łamaniu uprzedzeń i pokazywaniu społeczeństwu, że są sprawy, które łączą ludzi o różnych poglądach. Spośród wszystkich kobiet radnych najbardziej obyta ze sceną jest Anna Rybińska. Z pochodzenia Kurpianka, co roku daje pokaz swoich zdolności podczas imprezy „Witaj Kurpiu na Mazurach”. - Dziwię się, że nikt mi nie zaproponował udziału w przedstawieniu, bo mam uzdolnienia sceniczne. Uważam, że to element prowadzonej przez koalicję gry polegającej na odstawianiu radnych opozycji do przysłowiowego kąta. Pokazują w ten sposób brak kultury i klasy - komentuje Rybińska. Jaką rolę mogłaby zagrać? - Każdą, dałabym sobie radę grając królową czy nawet ropuchę. Udziału w spektaklu nie wzięła też Ewa Czerw, która również w przeszłości miała kontakt ze sceną.

- Bardzo źle odbieram to, że nie zaproszono do zabawy radnych opozycji. Sama mam doświadczenie sceniczne. Jako bibliotekarz robiłam swego czasu różne inscenizacje, należałam także do chóru i zespołu tanecznego - wyznaje radna. Paweł Grzegorzyk, dla którego publiczne występy to chleb powszedni, nie kryje, że dzięki przedstawieniu dla dzieci zdobył zupełnie nowe doświadczenie. Chwali przy tym scenicznych partnerów.

- Widzę w naszej radzie wiele samorodnych talentów. W przyszłości warto by zaproponować udział także radnym opozycji - uważa Paweł Grzegorczyk.

(łuk, o)